Uroczystość
św. Wojciecha, głównego
patrona Polski
W Kościele Katolickim 23 kwietnia przypada wspomnienie św. Wojciecha, biskupa i męczennika, skromnego pielgrzyma i misjonarza.
Obok Matki Bożej Królowej Polski, św. Stanisława i św. Andrzeja Boboli, św. Wojciech jest jednym z głównych patronów naszego kraju. W ikonografii jest przedstawiany w stroju biskupim, z pastorałem, w paliuszu. Jego atrybutami są również wiosło, orzeł i włócznie, od których zginął.
Święty Wojciech urodził się w 956 roku w czeskich Libicach (Czechy). Jego ojciec, Sławnik, był głową możnego rodu, spokrewnionego z dynastią saską, panującą wówczas w Niemczech. Matka Wojciecha, Strzeżysława, również pochodziła ze znakomitej rodziny, być może z Przemyślidów, którzy rządzili wówczas państwem czeskim. Wojciech był przedostatnim z siedmiu synów Sławnika.
Ostatecznie o jego przeznaczeniu do stanu duchownego według biografów zdecydowała choroba. Rodzice złożyli ślub, że gdy syn wyzdrowieje, będzie oddany Bogu na służbę. Nie można tego wykluczyć. Wydaje się jednak, że przyczyna była inna: taki był po prostu zwyczaj w owych czasach, że gdy można rodzina miała więcej synów czy córek, przeznaczała ich do stanu duchownego na opatów, ksienie czy biskupów.
Święty
Wojciech w wieku 27 lat
został mianowany biskupem
Pragi. Do swojej biskupiej
stolicy wszedł boso. W posłudze
był gorliwy i
bezkompromisowy. Nie
troszczył się o siebie,
większą część dóbr biskupich
przeznaczał na ubogich,
zaopatrując ich potrzeby,
odwiedzając ich i pilnie
słuchając. Odwiedzał też
więzienia, a przede
wszystkim targi niewolników.
Praga leżała na szlaku ze
wschodu na zachód i stąd
dostarczano niewolników do
krajów islamskich. Święty
Wojciech miał mieć pewnej
nocy sen, w którym
usłyszał skargę Chrystusa:
„Oto ja jestem znowu
sprzedany, a ty śpisz?”
Scenę tę przedstawia jedna z kwater
Drzwi Gnieźnieńskich.
Św. Wojciech nawoływał też usilnie do przemiany życia i porzucenia złych obyczajów zarówno możnych, jak i duchowieństwo. Niezrozumiany i skonfliktowany z nimi wyjechał wraz ze swoim bratem przyrodnim Radzymem do Rzymu. Tam razem z nim wstąpił do klasztoru benedyktynów na Awentynie, posługując wśród braci zakonnych jako najmniejszy z nich. Po nakazanym przez papieża powrocie do Pragi i ponownym konflikcie z diecezjanami zdecydował się na wyjazd na misje.
W drodze na północ do pogańskiego plemienia Prusów Wojciech gościł w Gnieźnie u księcia Bolesława Chrobrego, a następnie w Gdańsku, gdzie nauczał i chrzcił. Towarzyszył mu Radzym Gaudenty i subdiakon Benedykt Bogusza, który znał język plemienia Prusów i mógł służyć za tłumacza. Prusowie nie chcieli nawrócenia. Rankiem 23 kwietnia 997 roku po Mszy św. odprawionej przez Wojciecha Prusowie otoczyli misjonarzy. Zaczęto bić Wojciecha ubranego jeszcze w szaty liturgiczne i zawleczono go na pobliski pagórek. Tam pogański kapłan zadał mu pierwszy śmiertelny cios. Potem 6 włóczni przebiło jego ciało. Odcięto mu głowę i wbito ją na żerdź. Przy martwym ciele pozostawiono straż. W chwili zgonu Wojciech miał 41 lat.
Radzyma
i Boguszę po pewnym czasie
wypuszczono, aby przekazali
Bolesławowi Chrobremu
propozycję wykupienia ciała
męczennika. Według tradycji
książę uczynił to za tyle
złota, ile ono ważyło, a
następnie złożył je w Gnieźnie,
w kościele zbudowanym na
Wzgórzu Lecha. Dwa lata
później, w
999 roku papież
Sylwester II wyniósł
Wojciecha na ołtarze, a w
roku następnym do Gniezna
pielgrzymował cesarz
niemiecki Otton III, który
ogłosił papieską decyzję o
erygowaniu pierwszej
polskiej archidiecezji i metropolii ze stolicą w
Gnieźnie.
Źródło: http://niezbednik.niedziela.pl
http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/04-23.php3)